Discussion:
Brak kota na Helu
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Marcin Debowski
2024-07-23 04:25:42 UTC
Permalink
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia

"Turysta przygarnął wystraszonego kota. Teraz grozi mu proces o
przywłaszczenie mienia

To od policji i prokuratora zależy, czy - mimo porozumienia się stron -
będą one wszczynać postępowanie w zakresie przywłaszczenia mienia i czy
pojawi się akt oskarżenia w tej sprawie.
[..]
Doszło do porozumienia. Mężczyzna zwróci właścicielce koszty dojazdu pod
Warszawę. Właścicielka kota złamała prawo, bo na stronie internetowej
Trójmiasta opublikowała zdjęcie z monitoringu: mężczyzny, jego dziecka i
kota. Wówczas rozlał się hejt. Większość wpisów odbywała się pod hasłem
„Złodziejskie mordy”.
[..]
Mężczyzna, który zaopiekował się kotem, uważa, że działał w stanie
wyższej konieczności, że kot był bez obroży, a on chciał się nim
zaopiekować w trudnej sytuacji. Była burza, napływały alerty, mały synek
płakał, że kotek zostanie sam w takich warunkach. Właścicielka z kolei
twierdzi, że kot miał chip i jest takim, który chodzi trochę bezpańsko,
a mężczyzna nie dochował należytej staranności, żeby ją odnaleźć."

Rzepa zamieściła zdjęcie kota, ale nie wiadomo czy tego i czy był
małoletni. W kazdym razie, jaki piekny prawniczy burdel. Jeszcze do
kompletu powina dojść jakaś organizacja ochrony zwierząt w roli
oskarzyciela posiłkowego.
--
Marcin
n***@onet.pl
2024-07-23 08:35:21 UTC
Permalink
Post by Marcin Debowski
Rzepa zamieściła zdjęcie kota, ale nie wiadomo czy tego i czy był
małoletni. W kazdym razie, jaki piekny prawniczy burdel. Jeszcze do
kompletu powina dojść jakaś organizacja ochrony zwierząt w roli
oskarzyciela posiłkowego.
Cóż, chip zawsze wypada sprawdzić u najbliższego weterynarza.
Ale w takim przypadku powinien obciążyć właścicielkę kosztami przechowania jak
każdej znalezionej rzeczy.
Arnold Ziffel
2024-07-26 15:45:08 UTC
Permalink
Post by n***@onet.pl
Cóż, chip zawsze wypada sprawdzić u najbliższego weterynarza.
Ale w takim przypadku powinien obciążyć właścicielkę kosztami przechowania jak
każdej znalezionej rzeczy.
Albo złożyć zawiadomienie z powodu zaniedbania zwierzęcia.
--
Egipskie rekiny widziały już naprawdę sporo, ale ruskich ze słowami :
"O! Delfiny!" boją się do dzisiaj.
Arnold Ziffel
2024-07-26 15:50:51 UTC
Permalink
Post by n***@onet.pl
Cóż, chip zawsze wypada sprawdzić u najbliższego weterynarza.
Czytnik kosztuje stówę na Aliexpress, jak ktoś ma empatię i zdarza mu się
opiekować bezdomnymi kotami to warto taki czytnik sobie kupić. Ja zawsze
mam w plecaku.
--
- Czy to prawda, że będzie mnie operował pan ordynator?
- Tak, lubię sprawdzić przynajmniej raz na rok, czy coś jeszcze pamiętam.
Robert Tomasik
2024-07-26 16:34:20 UTC
Permalink
Post by Arnold Ziffel
Post by n***@onet.pl
Cóż, chip zawsze wypada sprawdzić u najbliższego weterynarza.
Czytnik kosztuje stówę na Aliexpress, jak ktoś ma empatię i zdarza mu się
opiekować bezdomnymi kotami to warto taki czytnik sobie kupić. Ja zawsze
mam w plecaku.
Straż Miejska jeszcze ma na wyposażeniu. Nie wszędzie jednak działa.
--
(~) Robert Tomasik
Robert Wańkowski
2024-07-27 06:23:45 UTC
Permalink
Post by Arnold Ziffel
Post by n***@onet.pl
Cóż, chip zawsze wypada sprawdzić u najbliższego weterynarza.
Czytnik kosztuje stówę na Aliexpress, jak ktoś ma empatię i zdarza mu się
opiekować bezdomnymi kotami to warto taki czytnik sobie kupić. Ja zawsze
mam w plecaku.
I co pokaże taki czytnik? Pewnie jakiś IMEI kota. Do bazy raczej nie ma
dostępu, bo RODO.
Służbą przekazać?


Robert
Arnold Ziffel
2024-07-28 01:47:03 UTC
Permalink
Post by Robert Wańkowski
I co pokaże taki czytnik? Pewnie jakiś IMEI kota. Do bazy raczej nie ma
dostępu, bo RODO.
Pokaże kod chipu (coś jak Unique -- unikalny kod chipu). Po wszczepieniu
dostaje się numerek i trzeba go zarejestrować w bazie (tzn. nic nie
trzeba, ale należy), ewentualnie weterynarz rejestruje w imieniu
właściciela, jeśli ten jest niekumaty internetowo albo po prostu tak woli.

Jest kilka baz, ale w zasadzie najpopularniejszą jest europetnet:

https://www.safe-animal.eu/pl/

Każdy może wpisać tam odczytany kod i sprawdzić, co się pokaże. Niektóre
dane można sobie ukryć, inne pokazać (to właściciel decyduje, ja np. mam
ukryty adres, ale ujawniony nr telefonu). Zdjęcia kotów też mam tam
wrzucone.

Inna sprawa, że nie każdy rejestruje chipa, a niezarejestrowany chip jest
bezużyteczny (choć może jak się kotek zgubi, to ktoś jednak pomyśli i
wtedy go zarejestruje, plus mając numer chipa łatwo udowodnić, że jest się
właścicielem zwierzęcia).

Jak znalazłem kota, który ewidentnie był czyjś, ale też ewidentnie wymagał
leczenia (wyglądał na takiego z niewydolnością nerek, badanie krwi to
potwierdziło), ale nie miał chipa, to też dało się znaleźć właściciela.
Info wraz ze zdjęciem i opisem poszło do 10 lecznic w okolicy, jedna
skojarzyła kota i oddzwonił właściciel (w międzyczasie kot był już na
kroplówce w innej lecznicy na koszt fundacji, która zgodziła się wziąć go
pod finansową opiekę, ale finalnie właściciele pokryli ten koszt).

Weterynarze i fundacje, gdy przyniesie się kota z ulicy, też rutynowo
sprawdzają chipa i jak kot jest czyjś, to dzwonią do właściciela.
--
Jeż chciał bardzo iść na dziwki, ale się wstydził iść sam, wiec poprosił
zająca (playboya), aby go zaprowadził do burdelu. Wiec idą aż tu nagle
zając się wypieprzył na ziemie i mówi:
- O q*.*a!
A jeż, ze był prawie ślepy odpowiedział:
- Dzień dobry!
Robert Wańkowski
2024-07-28 11:18:34 UTC
Permalink
Post by Arnold Ziffel
https://www.safe-animal.eu/pl/
Po założeniu konta znajdę wpis mojego kota nie znając numeru, tylko
wszystkie dane właściciela?
Zakładając, że weterynarz do tej bazy go dodał.


Robert
Arnold Ziffel
2024-07-28 20:05:49 UTC
Permalink
Post by Robert Wańkowski
Post by Arnold Ziffel
https://www.safe-animal.eu/pl/
Po założeniu konta znajdę wpis mojego kota nie znając numeru, tylko
wszystkie dane właściciela?
Zakładając, że weterynarz do tej bazy go dodał.
Tego nie wiem, ale wątpię. Ja zakładałem konto do dodania kota. Ale ten
numer powinien gdzieś być, może dostałeś taki kartonik z nim? Jak wet
dodał numer do karty, to numer będzie też na każdym wypisie po wizycie
(o ile wet korzysta z systemu Klinika XP, ale na tyle wetów, których
odwiedzałem, każdy korzystał, to taki de facto standard).
--
- Skąd ma pan takiego siniaka na głowie?
- Byłem u lekarza. Na łupież zalecił mi nacierać włosy wodą
toaletową. Nacierałem, nacierałem, aż w końcu deska sedesowa spadła mi
na głowę.
n***@onet.pl
2024-07-28 09:38:46 UTC
Permalink
Post by Robert Wańkowski
Post by Arnold Ziffel
Post by n***@onet.pl
Cóż, chip zawsze wypada sprawdzić u najbliższego weterynarza.
Czytnik kosztuje stówę na Aliexpress, jak ktoś ma empatię i zdarza mu się
opiekować bezdomnymi kotami to warto taki czytnik sobie kupić. Ja zawsze
mam w plecaku.
I co pokaże taki czytnik? Pewnie jakiś IMEI kota. Do bazy raczej nie ma
dostępu, bo RODO.
Służbą przekazać?
Wstukujesz nr na stronie i dostajesz dane i nr tel. właściciela. Po to są te
bazy.
J.F
2024-07-23 08:48:42 UTC
Permalink
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
"Turysta przygarnął wystraszonego kota. Teraz grozi mu proces o
przywłaszczenie mienia
[..]
Doszło do porozumienia. Mężczyzna zwróci właścicielce koszty dojazdu pod
Warszawę. Właścicielka kota złamała prawo, bo na stronie internetowej
Trójmiasta opublikowała zdjęcie z monitoringu: mężczyzny, jego dziecka i
kota. Wówczas rozlał się hejt. Większość wpisów odbywała się pod hasłem
„Złodziejskie mordy”.
ja tam nie wiem, ale skąd ten monitoring?
Z posesji jej zabrał?

Gdzie te zdjęcia?
Post by Marcin Debowski
[..]
Rzepa zamieściła zdjęcie kota, ale nie wiadomo czy tego i czy był
małoletni. W kazdym razie, jaki piekny prawniczy burdel. Jeszcze do
kompletu powina dojść jakaś organizacja ochrony zwierząt w roli
oskarzyciela posiłkowego.
Następnym razem tak się może skonczyc - ktos zadzwoni na policję,
i właścicielka dostanie mandat za brak opieki :-)

P.S. A jednak policja pomaga ... czasem

https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-skradziony-kot-wrocil-do-wlascicielki-pomogli-policjanci,nId,5385668#crp_state=1

Taki kot, to chyba warty rower i worek mąki ?

J.
Wiesiaczek
2024-07-23 09:16:19 UTC
Permalink
Post by J.F
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
"Turysta przygarnął wystraszonego kota. Teraz grozi mu proces o
przywłaszczenie mienia
[..]
Doszło do porozumienia. Mężczyzna zwróci właścicielce koszty dojazdu pod
Warszawę. Właścicielka kota złamała prawo, bo na stronie internetowej
Trójmiasta opublikowała zdjęcie z monitoringu: mężczyzny, jego dziecka i
kota. Wówczas rozlał się hejt. Większość wpisów odbywała się pod hasłem
„Złodziejskie mordy”.
ja tam nie wiem, ale skąd ten monitoring?
Z posesji jej zabrał?
Gdzie te zdjęcia?
Post by Marcin Debowski
[..]
Rzepa zamieściła zdjęcie kota, ale nie wiadomo czy tego i czy był
małoletni. W kazdym razie, jaki piekny prawniczy burdel. Jeszcze do
kompletu powina dojść jakaś organizacja ochrony zwierząt w roli
oskarzyciela posiłkowego.
Następnym razem tak się może skonczyc - ktos zadzwoni na policję,
i właścicielka dostanie mandat za brak opieki :-)
P.S. A jednak policja pomaga ... czasem
https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-skradziony-kot-wrocil-do-wlascicielki-pomogli-policjanci,nId,5385668#crp_state=1
Taki kot, to chyba warty rower i worek mąki ?
No! A kot z miasta Łodzi pochodzi!
--
Wiesiaczek - dziś z DC
"Ja piję tylko przy dwóch okazjach: Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" ®
Niech żyje POLEXIT! I salwa Ukrainie!

Wiele informacji, które przekazują polskie i amerykańskie media oraz
przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie
doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony USA i
Rzeczpospolitej Polskiej.
Shrek
2024-07-24 05:14:52 UTC
Permalink
Post by Wiesiaczek
Post by J.F
Taki kot, to chyba warty rower i worek mąki ?
No! A kot z miasta Łodzi pochodzi!
Ja kiedyś ściągnąłem kota z drzewa i finalnie wylądował właśnie w łodzi.
To chyba jego wartość wzrosła:P
--
Shrek

Czy wiesz, że "***** ***" czytane od tyłu daje "иди нахуй"?
PS - i konfederację!
Marcin Debowski
2024-07-23 23:31:31 UTC
Permalink
Post by J.F
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
"Turysta przygarnął wystraszonego kota. Teraz grozi mu proces o
przywłaszczenie mienia
[..]
Doszło do porozumienia. Mężczyzna zwróci właścicielce koszty dojazdu pod
Warszawę. Właścicielka kota złamała prawo, bo na stronie internetowej
Trójmiasta opublikowała zdjęcie z monitoringu: mężczyzny, jego dziecka i
kota. Wówczas rozlał się hejt. Większość wpisów odbywała się pod hasłem
„Złodziejskie mordy”.
ja tam nie wiem, ale skąd ten monitoring?
Z posesji jej zabrał?
Pewnie obejmował i ulicę.
Post by J.F
Gdzie te zdjęcia?
Post by Marcin Debowski
[..]
Rzepa zamieściła zdjęcie kota, ale nie wiadomo czy tego i czy był
małoletni. W kazdym razie, jaki piekny prawniczy burdel. Jeszcze do
kompletu powina dojść jakaś organizacja ochrony zwierząt w roli
oskarzyciela posiłkowego.
Następnym razem tak się może skonczyc - ktos zadzwoni na policję,
i właścicielka dostanie mandat za brak opieki :-)
Policja jest zajęta szukaniem moto Szreka, a nie jakims kotem, który nie
wygląda nawet na drogiego :)
Post by J.F
P.S. A jednak policja pomaga ... czasem
https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-skradziony-kot-wrocil-do-wlascicielki-pomogli-policjanci,nId,5385668#crp_state=1
Taki kot, to chyba warty rower i worek mąki ?
No chyba, bo o kradzieży i sukcesach w odzyskiwaniu dachowców chyba
mniej newsów?
--
Marcin
Shrek
2024-07-24 04:56:25 UTC
Permalink
Post by Marcin Debowski
Policja jest zajęta szukaniem moto Szreka, a nie jakims kotem, który nie
wygląda nawet na drogiego :)
Powiedziałbym że tak średnio:P
--
Shrek

Czy wiesz, że "***** ***" czytane od tyłu daje "иди нахуй"?
PS - i konfederację!
J.F
2024-07-23 09:17:25 UTC
Permalink
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
P.S. To nie pierwszy raz

https://www.koty.pl/artykuly/aktualnosci/oskarzona-o-kradziez-kota

J.
Robert Wańkowski
2024-07-23 12:31:08 UTC
Permalink
Post by J.F
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
P.S. To nie pierwszy raz
https://www.koty.pl/artykuly/aktualnosci/oskarzona-o-kradziez-kota
Tu ewidentnie zachciało się jej kota.
Był numer, a ta mówi, że nie mogła się skontaktować.
Zajęty, nie odbierał, nie istnieje, czy dodzwoniła się do kogoś innego,
może numer premium :) ?
Ach te pismaki.



Robert
J.F
2024-07-23 12:43:05 UTC
Permalink
Post by Robert Wańkowski
Post by J.F
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
P.S. To nie pierwszy raz
https://www.koty.pl/artykuly/aktualnosci/oskarzona-o-kradziez-kota
Tu ewidentnie zachciało się jej kota.
Był numer, a ta mówi, że nie mogła się skontaktować.
Zajęty, nie odbierał, nie istnieje, czy dodzwoniła się do kogoś innego,
może numer premium :) ?
Ach te pismaki.
Nie odbiera, zajety, wyłączony - wszystko możliwe.

Powinno być gdzies w historii połączeń, ale jak nie doszło do
połączenia, to tylko prokurator może wyciągnąć.
No i policja z upoważnienia.

J.
PD
2024-07-24 09:25:58 UTC
Permalink
Post by J.F
Post by Robert Wańkowski
Post by J.F
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
P.S. To nie pierwszy raz
https://www.koty.pl/artykuly/aktualnosci/oskarzona-o-kradziez-kota
Tu ewidentnie zachciało się jej kota.
Był numer, a ta mówi, że nie mogła się skontaktować.
Zajęty, nie odbierał, nie istnieje, czy dodzwoniła się do kogoś innego,
może numer premium :) ?
Ach te pismaki.
Nie odbiera, zajety, wyłączony - wszystko możliwe.
Powinno być gdzies w historii połączeń, ale jak nie doszło do
połączenia, to tylko prokurator może wyciągnąć.
No i policja z upoważnienia.
Mogła wysłać sms i dupa kryta po wszeczasy.

PD
PD
2024-07-23 15:42:25 UTC
Permalink
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
"Turysta przygarnął wystraszonego kota. Teraz grozi mu proces o
przywłaszczenie mienia
To od policji i prokuratora zależy, czy - mimo porozumienia się stron -
będą one wszczynać postępowanie w zakresie przywłaszczenia mienia i czy
pojawi się akt oskarżenia w tej sprawie.
[..]
Doszło do porozumienia. Mężczyzna zwróci właścicielce koszty dojazdu pod
Warszawę. Właścicielka kota złamała prawo, bo na stronie internetowej
Trójmiasta opublikowała zdjęcie z monitoringu: mężczyzny, jego dziecka i
kota. Wówczas rozlał się hejt. Większość wpisów odbywała się pod hasłem
„Złodziejskie mordy”.
[..]
Mężczyzna, który zaopiekował się kotem, uważa, że działał w stanie
wyższej konieczności, że kot był bez obroży, a on chciał się nim
zaopiekować w trudnej sytuacji. Była burza, napływały alerty, mały synek
płakał, że kotek zostanie sam w takich warunkach. Właścicielka z kolei
twierdzi, że kot miał chip i jest takim, który chodzi trochę bezpańsko,
a mężczyzna nie dochował należytej staranności, żeby ją odnaleźć."
Trochu babę rozumiem. Jak by mi mój kot zginął, dużo bym zrobił żeby go
odnaleźć, w szczególności upublicznienie wizerunku "nowego opiekuna" -
bezproblemowo. I w sumie, to chyba nawet dobrze zrobiła, że od razu z
policją poszła. Poszła by sama, to by ją na drzewo spuścili bo synek już
kotka pokochał, tym samym uprzedziła by że ktoś kotka szuka. Następnym
razem jak by już z policją poszła to by było "Siergiej z kotem?
Antychryst pod moim dachem?".

PD
Marcin Debowski
2024-07-23 23:38:49 UTC
Permalink
Post by PD
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
"Turysta przygarnął wystraszonego kota. Teraz grozi mu proces o
przywłaszczenie mienia
To od policji i prokuratora zależy, czy - mimo porozumienia się stron -
będą one wszczynać postępowanie w zakresie przywłaszczenia mienia i czy
pojawi się akt oskarżenia w tej sprawie.
[..]
Doszło do porozumienia. Mężczyzna zwróci właścicielce koszty dojazdu pod
Warszawę. Właścicielka kota złamała prawo, bo na stronie internetowej
Trójmiasta opublikowała zdjęcie z monitoringu: mężczyzny, jego dziecka i
kota. Wówczas rozlał się hejt. Większość wpisów odbywała się pod hasłem
„Złodziejskie mordy”.
[..]
Mężczyzna, który zaopiekował się kotem, uważa, że działał w stanie
wyższej konieczności, że kot był bez obroży, a on chciał się nim
zaopiekować w trudnej sytuacji. Była burza, napływały alerty, mały synek
płakał, że kotek zostanie sam w takich warunkach. Właścicielka z kolei
twierdzi, że kot miał chip i jest takim, który chodzi trochę bezpańsko,
a mężczyzna nie dochował należytej staranności, żeby ją odnaleźć."
Trochu babę rozumiem. Jak by mi mój kot zginął, dużo bym zrobił żeby go
odnaleźć, w szczególności upublicznienie wizerunku "nowego opiekuna" -
bezproblemowo. I w sumie, to chyba nawet dobrze zrobiła, że od razu z
policją poszła. Poszła by sama, to by ją na drzewo spuścili bo synek już
kotka pokochał, tym samym uprzedziła by że ktoś kotka szuka. Następnym
razem jak by już z policją poszła to by było "Siergiej z kotem?
Antychryst pod moim dachem?".
No sam mam 2 koty, ale nierasowe. Nie mają tez numerów seryjnych. Za to
jeden ma zachowania kompulsywne. Mam wątpliwości, co by tu mogła pomóc
policja poza wylegitymowaniem. Ale.... dałbym mimo wszystko wiekszy
kredyt nowym opiekunom, bo historia nie brzmi nieprawdopodobnie. Z
trzeciej strony, najprawdopdobniej polzałbym z tym kotem-znajdą na
policje, własnie żeby uniknąć podobnych cyrków. W depozycie sądowym by
go chyba nie zatrzymali. Tylko dziecku trzeba od razu wytłumaczyć, że
być może ten kot to nie na zawsze.
--
Marcin
PD
2024-07-24 07:45:00 UTC
Permalink
Post by Marcin Debowski
Post by PD
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
"Turysta przygarnął wystraszonego kota. Teraz grozi mu proces o
przywłaszczenie mienia
To od policji i prokuratora zależy, czy - mimo porozumienia się stron -
będą one wszczynać postępowanie w zakresie przywłaszczenia mienia i czy
pojawi się akt oskarżenia w tej sprawie.
[..]
Doszło do porozumienia. Mężczyzna zwróci właścicielce koszty dojazdu pod
Warszawę. Właścicielka kota złamała prawo, bo na stronie internetowej
Trójmiasta opublikowała zdjęcie z monitoringu: mężczyzny, jego dziecka i
kota. Wówczas rozlał się hejt. Większość wpisów odbywała się pod hasłem
„Złodziejskie mordy”.
[..]
Mężczyzna, który zaopiekował się kotem, uważa, że działał w stanie
wyższej konieczności, że kot był bez obroży, a on chciał się nim
zaopiekować w trudnej sytuacji. Była burza, napływały alerty, mały synek
płakał, że kotek zostanie sam w takich warunkach. Właścicielka z kolei
twierdzi, że kot miał chip i jest takim, który chodzi trochę bezpańsko,
a mężczyzna nie dochował należytej staranności, żeby ją odnaleźć."
Trochu babę rozumiem. Jak by mi mój kot zginął, dużo bym zrobił żeby go
odnaleźć, w szczególności upublicznienie wizerunku "nowego opiekuna" -
bezproblemowo. I w sumie, to chyba nawet dobrze zrobiła, że od razu z
policją poszła. Poszła by sama, to by ją na drzewo spuścili bo synek już
kotka pokochał, tym samym uprzedziła by że ktoś kotka szuka. Następnym
razem jak by już z policją poszła to by było "Siergiej z kotem?
Antychryst pod moim dachem?".
No sam mam 2 koty, ale nierasowe. Nie mają tez numerów seryjnych. Za to
jeden ma zachowania kompulsywne. Mam wątpliwości, co by tu mogła pomóc
policja poza wylegitymowaniem. Ale.... dałbym mimo wszystko wiekszy
kredyt nowym opiekunom, bo historia nie brzmi nieprawdopodobnie. Z
trzeciej strony, najprawdopdobniej polzałbym z tym kotem-znajdą na
policje, własnie żeby uniknąć podobnych cyrków. W depozycie sądowym by
go chyba nie zatrzymali. Tylko dziecku trzeba od razu wytłumaczyć, że
być może ten kot to nie na zawsze.
Moje też nie rasowe, ich wartość wynika z tego, że są moje - łażą po
okolicy, ale na noc zawsze wracają.

Argumentacja tych co wzięli trochu z dupy. Bo burza, alerty i stan
wyższej konieczności. Kot mroźną zimę bez problemu przetrwa "bez domu" a
co dopiero burzę latem. To tak jak kierowca złapany na podwójnym gazie,
tłumaczący się w sądzie stanem wyższej konieczności bo po lekarstwo dla
dziecka do apteki jechał. Nie chodzi o wagę czynów, tylko sposób
tłumaczenia. W artykule stoi, że facet twierdzi że łaził po pobliskich
ulicach szukając kogoś kto szuka kota, na stronie internetowej miasta
Hel szukał kogoś komu zginął kot. W sumie, żul od motora Szreka też tak
mógł powiedzieć ;) I taka też dla mnie jest waga tych słów. A na Helu
nie ma weterynarzy u których można by sprawdzić, czy kot czipowany?
Dlaczego dopiero po powrocie do warszawy, wyjeździe za granicę i
powrocie z zagranicy "chciał czipa sprawdzić", zaraz po tym jak policja
do niego zapukała.

Trochę ciężko mi się odnieść do tego co"ja bym zrobił". Bo nic bym nie
zrobił. Wogóle kota bym nie brał. Raz, że raczej dorosły a przynajmniej
wyrośnięty (właścicielka twierdzi, że on z tych wałęsających się) i
żadnej pomocy nie potrzebuje. Dwa - w zabudowie się wałęsa więc duża
szansa że czyjś.

PD
io
2024-07-24 08:15:59 UTC
Permalink
Post by PD
Post by Marcin Debowski
Post by PD
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
"Turysta przygarnął wystraszonego kota. Teraz grozi mu proces o
przywłaszczenie mienia
To od policji i prokuratora zależy, czy - mimo porozumienia się stron -
będą one wszczynać postępowanie w zakresie przywłaszczenia mienia i czy
pojawi się akt oskarżenia w tej sprawie.
[..]
Doszło do porozumienia. Mężczyzna zwróci właścicielce koszty dojazdu pod
Warszawę. Właścicielka kota złamała prawo, bo na stronie internetowej
Trójmiasta opublikowała zdjęcie z monitoringu: mężczyzny, jego dziecka i
kota. Wówczas rozlał się hejt. Większość wpisów odbywała się pod hasłem
„Złodziejskie mordy”.
[..]
Mężczyzna, który zaopiekował się kotem, uważa, że działał w stanie
wyższej konieczności, że kot był bez obroży, a on chciał się nim
zaopiekować w trudnej sytuacji. Była burza, napływały alerty, mały synek
płakał, że kotek zostanie sam w takich warunkach. Właścicielka z kolei
twierdzi, że kot miał chip i jest takim, który chodzi trochę bezpańsko,
a mężczyzna nie dochował należytej staranności, żeby ją odnaleźć."
Trochu babę rozumiem. Jak by mi mój kot zginął, dużo bym zrobił żeby go
odnaleźć, w szczególności upublicznienie wizerunku "nowego opiekuna" -
bezproblemowo. I w sumie, to chyba nawet dobrze zrobiła, że od razu z
policją poszła. Poszła by sama, to by ją na drzewo spuścili bo synek już
kotka pokochał, tym samym uprzedziła by że ktoś kotka szuka. Następnym
razem jak by już z policją poszła to by było "Siergiej z kotem?
Antychryst pod moim dachem?".
No sam mam 2 koty, ale nierasowe. Nie mają tez numerów seryjnych. Za to
jeden ma zachowania kompulsywne. Mam wątpliwości, co by tu mogła pomóc
policja poza wylegitymowaniem. Ale.... dałbym mimo wszystko wiekszy
kredyt nowym opiekunom, bo historia nie brzmi nieprawdopodobnie. Z
trzeciej strony, najprawdopdobniej polzałbym z tym kotem-znajdą na
policje, własnie żeby uniknąć podobnych cyrków. W depozycie sądowym by
go chyba nie zatrzymali. Tylko dziecku trzeba od razu wytłumaczyć, że
być może ten kot to nie na zawsze.
Moje też nie rasowe, ich wartość wynika z tego, że są moje - łażą po
okolicy, ale na noc zawsze wracają.
Argumentacja tych co wzięli trochu z dupy. Bo burza, alerty i stan
wyższej konieczności. Kot mroźną zimę bez problemu przetrwa "bez domu" a
co dopiero burzę latem. To tak jak kierowca złapany na podwójnym gazie,
tłumaczący się w sądzie stanem wyższej konieczności bo po lekarstwo dla
dziecka do apteki jechał. Nie chodzi o wagę czynów, tylko sposób
tłumaczenia. W artykule stoi, że facet twierdzi że łaził po pobliskich
ulicach szukając kogoś kto szuka kota, na stronie internetowej miasta
Hel szukał kogoś komu zginął kot. W sumie, żul od motora Szreka też tak
mógł powiedzieć ;) I taka też dla mnie jest waga tych słów. A na Helu
nie ma weterynarzy u których można by sprawdzić, czy kot czipowany?
Dlaczego dopiero po powrocie do warszawy, wyjeździe za granicę i
powrocie z zagranicy "chciał czipa sprawdzić", zaraz po tym jak policja
do niego zapukała.
Trochę ciężko mi się odnieść do tego co"ja bym zrobił". Bo nic bym nie
zrobił. Wogóle kota bym nie brał. Raz, że raczej dorosły a przynajmniej
wyrośnięty (właścicielka twierdzi, że on z tych wałęsających się) i
żadnej pomocy nie potrzebuje. Dwa - w zabudowie się wałęsa więc duża
szansa że czyjś.
Więc jakbyś Ty się tak tłumaczył to nie należało by Ciebie
usprawiedliwiać, ale dla kogoś innego, kto np na kotach nie zna się, to
może być bardzo dobre tłumaczenie.
PD
2024-07-24 09:21:03 UTC
Permalink
Post by io
Post by PD
Post by Marcin Debowski
Post by PD
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
"Turysta przygarnął wystraszonego kota. Teraz grozi mu proces o
przywłaszczenie mienia
To od policji i prokuratora zależy, czy - mimo porozumienia się stron -
będą one wszczynać postępowanie w zakresie przywłaszczenia mienia i czy
pojawi się akt oskarżenia w tej sprawie.
[..]
Doszło do porozumienia. Mężczyzna zwróci właścicielce koszty dojazdu pod
Warszawę. Właścicielka kota złamała prawo, bo na stronie internetowej
Trójmiasta opublikowała zdjęcie z monitoringu: mężczyzny, jego dziecka i
kota. Wówczas rozlał się hejt. Większość wpisów odbywała się pod hasłem
„Złodziejskie mordy”.
[..]
Mężczyzna, który zaopiekował się kotem, uważa, że działał w stanie
wyższej konieczności, że kot był bez obroży, a on chciał się nim
zaopiekować w trudnej sytuacji. Była burza, napływały alerty, mały synek
płakał, że kotek zostanie sam w takich warunkach. Właścicielka z kolei
twierdzi, że kot miał chip i jest takim, który chodzi trochę bezpańsko,
a mężczyzna nie dochował należytej staranności, żeby ją odnaleźć."
Trochu babę rozumiem. Jak by mi mój kot zginął, dużo bym zrobił żeby go
odnaleźć, w szczególności upublicznienie wizerunku "nowego opiekuna" -
bezproblemowo. I w sumie, to chyba nawet dobrze zrobiła, że od razu z
policją poszła. Poszła by sama, to by ją na drzewo spuścili bo synek już
kotka pokochał, tym samym uprzedziła by że ktoś kotka szuka. Następnym
razem jak by już z policją poszła to by było "Siergiej z kotem?
Antychryst pod moim dachem?".
No sam mam 2 koty, ale nierasowe. Nie mają tez numerów seryjnych. Za to
jeden ma zachowania kompulsywne. Mam wątpliwości, co by tu mogła pomóc
policja poza wylegitymowaniem. Ale.... dałbym mimo wszystko wiekszy
kredyt nowym opiekunom, bo historia nie brzmi nieprawdopodobnie. Z
trzeciej strony, najprawdopdobniej polzałbym z tym kotem-znajdą na
policje, własnie żeby uniknąć podobnych cyrków. W depozycie sądowym by
go chyba nie zatrzymali. Tylko dziecku trzeba od razu wytłumaczyć, że
być może ten kot to nie na zawsze.
Moje też nie rasowe, ich wartość wynika z tego, że są moje - łażą po
okolicy, ale na noc zawsze wracają.
Argumentacja tych co wzięli trochu z dupy. Bo burza, alerty i stan
wyższej konieczności. Kot mroźną zimę bez problemu przetrwa "bez domu"
a co dopiero burzę latem. To tak jak kierowca złapany na podwójnym
gazie, tłumaczący się w sądzie stanem wyższej konieczności bo po
lekarstwo dla dziecka do apteki jechał. Nie chodzi o wagę czynów,
tylko sposób tłumaczenia. W artykule stoi, że facet twierdzi że łaził
po pobliskich ulicach szukając kogoś kto szuka kota, na stronie
internetowej miasta Hel szukał kogoś komu zginął kot. W sumie, żul od
motora Szreka też tak mógł powiedzieć ;) I taka też dla mnie jest waga
tych słów. A na Helu nie ma weterynarzy u których można by sprawdzić,
czy kot czipowany? Dlaczego dopiero po powrocie do warszawy, wyjeździe
za granicę i powrocie z zagranicy "chciał czipa sprawdzić", zaraz po
tym jak policja do niego zapukała.
Trochę ciężko mi się odnieść do tego co"ja bym zrobił". Bo nic bym nie
zrobił. Wogóle kota bym nie brał. Raz, że raczej dorosły a
przynajmniej wyrośnięty (właścicielka twierdzi, że on z tych
wałęsających się) i żadnej pomocy nie potrzebuje. Dwa - w zabudowie
się wałęsa więc duża szansa że czyjś.
Więc jakbyś Ty się tak tłumaczył to nie należało by Ciebie
usprawiedliwiać, ale dla kogoś innego, kto np na kotach nie zna się, to
może być bardzo dobre tłumaczenie.
Przed kim i dlaczego miał bym się tłumaczyć z tego, że nie wziąłem kota?
;) Chyba, że zakładasz że pomimo deklaracji że nie, wziął bym jednak dla
samej frajdy tłumaczenia się.

PD
io
2024-07-24 11:27:10 UTC
Permalink
Post by PD
Post by io
Post by PD
Post by Marcin Debowski
Post by PD
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
"Turysta przygarnął wystraszonego kota. Teraz grozi mu proces o
przywłaszczenie mienia
To od policji i prokuratora zależy, czy - mimo porozumienia się stron -
będą one wszczynać postępowanie w zakresie przywłaszczenia mienia i czy
pojawi się akt oskarżenia w tej sprawie.
[..]
Doszło do porozumienia. Mężczyzna zwróci właścicielce koszty dojazdu pod
Warszawę. Właścicielka kota złamała prawo, bo na stronie internetowej
Trójmiasta opublikowała zdjęcie z monitoringu: mężczyzny, jego dziecka i
kota. Wówczas rozlał się hejt. Większość wpisów odbywała się pod hasłem
„Złodziejskie mordy”.
[..]
Mężczyzna, który zaopiekował się kotem, uważa, że działał w stanie
wyższej konieczności, że kot był bez obroży, a on chciał się nim
zaopiekować w trudnej sytuacji. Była burza, napływały alerty, mały synek
płakał, że kotek zostanie sam w takich warunkach. Właścicielka z kolei
twierdzi, że kot miał chip i jest takim, który chodzi trochę bezpańsko,
a mężczyzna nie dochował należytej staranności, żeby ją odnaleźć."
Trochu babę rozumiem. Jak by mi mój kot zginął, dużo bym zrobił żeby go
odnaleźć, w szczególności upublicznienie wizerunku "nowego opiekuna" -
bezproblemowo. I w sumie, to chyba nawet dobrze zrobiła, że od razu z
policją poszła. Poszła by sama, to by ją na drzewo spuścili bo synek już
kotka pokochał, tym samym uprzedziła by że ktoś kotka szuka. Następnym
razem jak by już z policją poszła to by było "Siergiej z kotem?
Antychryst pod moim dachem?".
No sam mam 2 koty, ale nierasowe. Nie mają tez numerów seryjnych. Za to
jeden ma zachowania kompulsywne. Mam wątpliwości, co by tu mogła pomóc
policja poza wylegitymowaniem. Ale.... dałbym mimo wszystko wiekszy
kredyt nowym opiekunom, bo historia nie brzmi nieprawdopodobnie. Z
trzeciej strony, najprawdopdobniej polzałbym z tym kotem-znajdą na
policje, własnie żeby uniknąć podobnych cyrków. W depozycie sądowym by
go chyba nie zatrzymali. Tylko dziecku trzeba od razu wytłumaczyć, że
być może ten kot to nie na zawsze.
Moje też nie rasowe, ich wartość wynika z tego, że są moje - łażą po
okolicy, ale na noc zawsze wracają.
Argumentacja tych co wzięli trochu z dupy. Bo burza, alerty i stan
wyższej konieczności. Kot mroźną zimę bez problemu przetrwa "bez
domu" a co dopiero burzę latem. To tak jak kierowca złapany na
podwójnym gazie, tłumaczący się w sądzie stanem wyższej konieczności
bo po lekarstwo dla dziecka do apteki jechał. Nie chodzi o wagę
czynów, tylko sposób tłumaczenia. W artykule stoi, że facet twierdzi
że łaził po pobliskich ulicach szukając kogoś kto szuka kota, na
stronie internetowej miasta Hel szukał kogoś komu zginął kot. W
sumie, żul od motora Szreka też tak mógł powiedzieć ;) I taka też dla
mnie jest waga tych słów. A na Helu nie ma weterynarzy u których
można by sprawdzić, czy kot czipowany? Dlaczego dopiero po powrocie
do warszawy, wyjeździe za granicę i powrocie z zagranicy "chciał
czipa sprawdzić", zaraz po tym jak policja do niego zapukała.
Trochę ciężko mi się odnieść do tego co"ja bym zrobił". Bo nic bym
nie zrobił. Wogóle kota bym nie brał. Raz, że raczej dorosły a
przynajmniej wyrośnięty (właścicielka twierdzi, że on z tych
wałęsających się) i żadnej pomocy nie potrzebuje. Dwa - w zabudowie
się wałęsa więc duża szansa że czyjś.
Więc jakbyś Ty się tak tłumaczył to nie należało by Ciebie
usprawiedliwiać, ale dla kogoś innego, kto np na kotach nie zna się,
to może być bardzo dobre tłumaczenie.
Przed kim i dlaczego miał bym się tłumaczyć z tego, że nie wziąłem kota?
;) Chyba, że zakładasz że pomimo deklaracji że nie, wziął bym jednak dla
samej frajdy tłumaczenia się.
Mówię, że ocenianie 'po sobie' nie ma sensu.
J.F
2024-07-24 16:12:37 UTC
Permalink
Post by PD
Post by io
Post by PD
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
[...]
Trochę ciężko mi się odnieść do tego co"ja bym zrobił". Bo nic bym nie
zrobił. Wogóle kota bym nie brał. Raz, że raczej dorosły a
przynajmniej wyrośnięty (właścicielka twierdzi, że on z tych
wałęsających się) i żadnej pomocy nie potrzebuje. Dwa - w zabudowie
się wałęsa więc duża szansa że czyjś.
Więc jakbyś Ty się tak tłumaczył to nie należało by Ciebie
usprawiedliwiać, ale dla kogoś innego, kto np na kotach nie zna się, to
może być bardzo dobre tłumaczenie.
Przed kim i dlaczego miał bym się tłumaczyć z tego, że nie wziąłem kota?
Jakby kot był zagrożony, to ... no nie, chyba jeszcze nie ma
obowiązku.
Ale jakby był cierpiący ...
https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1096468,znecanie-sie-nad-zwierzetami.html

"Umyślne dopuszczenie przez turystów jadących powozem do wyrządzenia
koniom bólu lub cierpienia, związanych z ich nadmiernym
wyeksploatowaniem, stanowi przestępstwo znęcania się nad zwierzęciem w
rozumieniu art. 35 ust. 1a w zw. z art. 6 ust. 1a i 2 ustawy o
ochronie zwierząt (t.j. Dz.U. z 2017 r., poz. 1840). "

Kto chce, niech doczyta.
Za to jakbys był np wójtem
https://www.prawo.pl/samorzad/gmina-musi-zapewnic-opieke-kotom-wolno-zyjacym,105949.html

Ciekawe, czy ma to związek z tym, że Prezes ma kota.

I ciekawe jeszcze na kogo się rozciąga.
Pracowników gminy? Tylko odpowiednich pracowników?

Prezesów spółdzielni mieszkaniowych? Administratorów budynków i
osiedli ?

Bezpieczniej więc kota nie zauważyć, albo być przekonanym, ze dobrze
mu, i sam wróci do domu :-)

J.
Robert Tomasik
2024-07-24 17:38:57 UTC
Permalink
Post by J.F
"Umyślne dopuszczenie przez turystów jadących powozem do wyrządzenia
koniom bólu lub cierpienia, związanych z ich nadmiernym
wyeksploatowaniem, stanowi przestępstwo znęcania się nad zwierzęciem w
rozumieniu art. 35 ust. 1a w zw. z art. 6 ust. 1a i 2 ustawy o
ochronie zwierząt (t.j. Dz.U. z 2017 r., poz. 1840). "
Kto chce, niech doczyta.
Bo wiedza, ile ludzi może pociągnąć dany konkretny koń jest tak
powszechnie znana, że oczywiście nawet dzieci powinny to wiedzieć.

Generalnie zrobiła się bezsensowna nagonka ze strony różnych organizacji
prozwierzęcych. Problem w tym, że nikt nie określił jaki ciężar wozu
jest w stanie pociągnąć dany konkretny koń. Zależy to od szeregu
trudnych do ocenienia czynników. Począwszy od ciężaru samych turystów,
poprzez stan łożyskowania wozu, poprzez opory toczne (stan nawierzchni,
ogumienie itp.), do warunków pogodowych, czy wreszcie chwilowej
dyspozycji danego zwierzaka. Tego nie da się jakoś szczegółowo określić.
Nawet, jak ciągnący wóz koń padnie, to nadal nie wiadomo, czy to wynik
przeciążenia, czy jakiejś chwilowej i trudnej do przewidzenia przyczyny.

Ponieważ sądy (i w ogóle organa ścigania) nie są specjalnie skore do
ścigania karnego samych górali (woźnicy), to organizacje prozwierzęce
zaczęły różne akcje pośrednie. Jedną z nich jest "atakowanie" turystów
na różne sposoby. Straszenie odpowiedzialnością karną (która moim
zdaniem jest niedorzeczna), ale również nagonki medialne w postaci
dzieci na wózkach inwalidzkich, które jadą tam gdzie turyści na
bryczkach. Aż dziw, że buduje się system przewozu niepełnosprawnych
finansowany ze środków publicznych i nie wymusza celem zmniejszenia
śladu węglowego, by pomykali tymi wózkami sami.

Aż się dziwię, że przez tyle tysięcy lat ludzie konno jeździli, a nie
chodzili pieszo. Musiał Łukasiewicz ropę naftową zdestylować, żeby
ludzkość zrozumiała, jaką krzywdę koniom robi. Taki szczegół, że górale
trzymają konie nie z miłości do nich, tylko jako zwierzęta pociągowe i
że jeśli zabronimy im zarabiania w ten sposób, to po prostu sprzedadzą
je do ubojni już obrońcom praw zwierząt umyka.

Górale korzystający z koni nie są samobójcami i w swoim dobrze pojętym
interesie =tych koni nie przeciążają. Oczywiście nikt nie jest doskonały
i pewnie mogą się zdarzyć jakieś błędy, ale przedstawianie wszystkich
górali i korzystających z bryczek turystów jako morderców koni sensu na
dłuższą metę nie ma. Temat chwytliwy, ale warto się zastanowić nad
skutkami. Zastąpienie bryczek MELEXami koniom nie pomoże. A przejażdżka
bryczką jest po prostu jakąś tam atrakcją dla turystów.
--
(~) Robert Tomasik
PD
2024-07-24 21:35:35 UTC
Permalink
Post by Robert Tomasik
Post by J.F
"Umyślne dopuszczenie przez turystów jadących powozem do wyrządzenia
koniom bólu lub cierpienia, związanych z ich nadmiernym
wyeksploatowaniem, stanowi przestępstwo znęcania się nad zwierzęciem w
rozumieniu art. 35 ust. 1a w zw. z art. 6 ust. 1a i 2 ustawy o
ochronie zwierząt (t.j. Dz.U. z 2017 r., poz. 1840). "
Kto chce, niech doczyta.
Bo wiedza, ile ludzi może pociągnąć dany konkretny koń jest tak
powszechnie znana, że oczywiście nawet dzieci powinny to wiedzieć.
Generalnie zrobiła się bezsensowna nagonka ze strony różnych organizacji
prozwierzęcych. Problem w tym, że nikt nie określił jaki ciężar wozu
jest w stanie pociągnąć dany konkretny koń. Zależy to od szeregu
trudnych do ocenienia czynników. Począwszy od ciężaru samych turystów,
poprzez stan łożyskowania wozu, poprzez opory toczne (stan nawierzchni,
ogumienie itp.), do warunków pogodowych, czy wreszcie chwilowej
dyspozycji danego zwierzaka. Tego nie da się jakoś szczegółowo określić.
Nawet, jak ciągnący wóz koń padnie, to nadal nie wiadomo, czy to wynik
przeciążenia, czy jakiejś chwilowej i trudnej do przewidzenia przyczyny.
Widzę, że linia obrony policjantów którzy zamordowali Stachowiaka,
przetarła ścieżkę i utrwala się na innych gruntach. W tym wypadku końskich.

PD
Robert Tomasik
2024-07-25 15:12:37 UTC
Permalink
Post by Robert Tomasik
Bo wiedza, ile ludzi może pociągnąć dany konkretny koń jest tak
powszechnie znana, że oczywiście nawet dzieci powinny to wiedzieć.
No ale koń "sie położył", to chyba o czyms swiadczy.
A turysci ... no nie wiem - powinni wysiąść i zażądać zwrotu
pieniędzy, czy zagonić woźnićę do ciągnięcia razem z koniem 🙂
Jak koń leży, to wysiadanie turystów wiele tu moim zdaniem już nie
pomoże. Sądzisz, ze oni tam dalej siedzą i czekają, ż koń wstanie?
Post by Robert Tomasik
Generalnie zrobiła się bezsensowna nagonka ze strony różnych organizacji
prozwierzęcych. Problem w tym, że nikt nie określił jaki ciężar wozu
jest w stanie pociągnąć dany konkretny koń. Zależy to od szeregu
trudnych do ocenienia czynników. Począwszy od ciężaru samych turystów,
poprzez stan łożyskowania wozu, poprzez opory toczne (stan nawierzchni,
ogumienie itp.),
Na płaskiej drodze owszem, ale tam jest pod górę - spora część siły
to po prostu składowa siły grawitacji, powtarzalna.
Co jest w Twojej ocenie powtarzalne? Przecież wystarczy, ze ten drugi
koń tego dnia będzie słabszy.
Post by Robert Tomasik
do warunków pogodowych, czy wreszcie chwilowej
dyspozycji danego zwierzaka.
No i samego konia - bo pewnie są różnice między nimi.
W dodatku nie ma prostej metody pomiaru tego.
A w dalszej konsekwencji - zabronić zawodów sportowych?
Bo to jakies wykorzystywanie zawodników 🙂
Post by Robert Tomasik
Tego nie da się jakoś szczegółowo określić.
Nawet, jak ciągnący wóz koń padnie, to nadal nie wiadomo, czy to wynik
przeciążenia, czy jakiejś chwilowej i trudnej do przewidzenia przyczyny.
Ponieważ sądy (i w ogóle organa ścigania) nie są specjalnie skore do
ścigania karnego samych górali (woźnicy),
No ba - organy są z Podhala, sędziowie z Podhala 🙂
Przede wszystkim po prostu myślą.
Post by Robert Tomasik
to organizacje prozwierzęce
zaczęły różne akcje pośrednie. Jedną z nich jest "atakowanie" turystów
na różne sposoby. Straszenie odpowiedzialnością karną (która moim
zdaniem jest niedorzeczna), ale również nagonki medialne w postaci
dzieci na wózkach inwalidzkich, które jadą tam gdzie turyści na
bryczkach. Aż dziw, że buduje się system przewozu niepełnosprawnych
finansowany ze środków publicznych i nie wymusza celem zmniejszenia
śladu węglowego, by pomykali tymi wózkami sami.
Ale są przeciez i zawody dla wózkarzy.
Niektórzy widać lubia jeżdzić, tak jak inni lubią biegać 🙂
Post by Robert Tomasik
Aż się dziwię, że przez tyle tysięcy lat ludzie konno jeździli, a nie
chodzili pieszo.
Czasy były inne.
Ludzi nie szanowano, ale konia jednak szanowano, bo drogi 😛
Poza tym na koniu to sobie jeździł pan szlachcic, czy kowboj.
U nas chlop siedział na wozie lub szedł obok konia.
Raczej woła.
Post by Robert Tomasik
Musiał Łukasiewicz ropę naftową zdestylować, żeby
ludzkość zrozumiała, jaką krzywdę koniom robi. Taki szczegół, że górale
trzymają konie nie z miłości do nich, tylko jako zwierzęta pociągowe i
że jeśli zabronimy im zarabiania w ten sposób, to po prostu sprzedadzą
je do ubojni już obrońcom praw zwierząt umyka.
Ale potem ubojnie zbanrutują i dobrze 😛
Nie zbankrutują. One głownie żyją z uboju wołowiny, a u nas, to jeszcze
baraniny. Uboje koniny, to jakiś malutki procencik.
Post by Robert Tomasik
Górale korzystający z koni nie są samobójcami i w swoim dobrze pojętym
interesie =tych koni nie przeciążają. Oczywiście nikt nie jest doskonały
i pewnie mogą się zdarzyć jakieś błędy, ale przedstawianie wszystkich
górali i korzystających z bryczek turystów jako morderców koni sensu na
dłuższą metę nie ma. Temat chwytliwy, ale warto się zastanowić nad
skutkami. Zastąpienie bryczek MELEXami koniom nie pomoże. A przejażdżka
bryczką jest po prostu jakąś tam atrakcją dla turystów.
Melexem też by była. Poza tym można otworzyc drogę, to sami sobie
wjadą, swoimi samochodami 😛
--
(~) Robert Tomasik
J.F
2024-07-25 16:25:20 UTC
Permalink
Post by Robert Tomasik
Post by Robert Tomasik
Bo wiedza, ile ludzi może pociągnąć dany konkretny koń jest tak
powszechnie znana, że oczywiście nawet dzieci powinny to wiedzieć.
No ale koń "sie położył", to chyba o czyms swiadczy.
A turysci ... no nie wiem - powinni wysiąść i zażądać zwrotu
pieniędzy, czy zagonić woźnićę do ciągnięcia razem z koniem ��
Jak koń leży, to wysiadanie turystów wiele tu moim zdaniem już nie
pomoże. Sądzisz, ze oni tam dalej siedzą i czekają, ż koń wstanie?
Koń najwyraźniej wstał ... i został zagoniony do ciągniecia ?
Post by Robert Tomasik
Post by Robert Tomasik
Generalnie zrobiła się bezsensowna nagonka ze strony różnych organizacji
prozwierzęcych. Problem w tym, że nikt nie określił jaki ciężar wozu
jest w stanie pociągnąć dany konkretny koń. Zależy to od szeregu
trudnych do ocenienia czynników. Począwszy od ciężaru samych turystów,
poprzez stan łożyskowania wozu, poprzez opory toczne (stan nawierzchni,
ogumienie itp.),
Na płaskiej drodze owszem, ale tam jest pod górę - spora część siły
to po prostu składowa siły grawitacji, powtarzalna.
Co jest w Twojej ocenie powtarzalne? Przecież wystarczy, ze ten drugi
koń tego dnia będzie słabszy.
Ale przynajmniej składowa siły grawitacji jest w miarę dobrze
określona na podjazdach.

A na poziomej drodze, to sam wiesz - teoretycznie jazda nie wymaga
energii, a więc koń się nie męczy :-)
Post by Robert Tomasik
Post by Robert Tomasik
Tego nie da się jakoś szczegółowo określić.
Nawet, jak ciągnący wóz koń padnie, to nadal nie wiadomo, czy to wynik
przeciążenia, czy jakiejś chwilowej i trudnej do przewidzenia przyczyny.
Ponieważ sądy (i w ogóle organa ścigania) nie są specjalnie skore do
ścigania karnego samych górali (woźnicy),
No ba - organy są z Podhala, sędziowie z Podhala ��
Przede wszystkim po prostu myślą.
Ci z Warszawy mogą myśleć o czyms innym, im nikt ciupagą nie przywali
:-)
Post by Robert Tomasik
Post by Robert Tomasik
Aż się dziwię, że przez tyle tysięcy lat ludzie konno jeździli, a nie
chodzili pieszo.
Czasy były inne.
Ludzi nie szanowano, ale konia jednak szanowano, bo drogi ��
Poza tym na koniu to sobie jeździł pan szlachcic, czy kowboj.
U nas chlop siedział na wozie lub szedł obok konia.
Raczej woła.
Dawniej woła, ale potem jednak koń się upowszechnił.
Post by Robert Tomasik
Post by Robert Tomasik
Musiał Łukasiewicz ropę naftową zdestylować, żeby
ludzkość zrozumiała, jaką krzywdę koniom robi. Taki szczegół, że górale
trzymają konie nie z miłości do nich, tylko jako zwierzęta pociągowe i
że jeśli zabronimy im zarabiania w ten sposób, to po prostu sprzedadzą
je do ubojni już obrońcom praw zwierząt umyka.
Ale potem ubojnie zbanrutują i dobrze ��
Nie zbankrutują. One głownie żyją z uboju wołowiny, a u nas, to jeszcze
baraniny. Uboje koniny, to jakiś malutki procencik.
To zapomną jak sie konie ubija, i też dobrze :-)

J.
Robert Tomasik
2024-07-25 19:11:17 UTC
Permalink
Post by J.F
A na poziomej drodze, to sam wiesz - teoretycznie jazda nie wymaga
energii, a więc koń się nie męczy 🙂
Wydawałeś się bardziej obeznany z fizyką.
--
(~) Robert Tomasik
J.F
2024-07-25 19:30:08 UTC
Permalink
Post by Robert Tomasik
Post by J.F
A na poziomej drodze, to sam wiesz - teoretycznie jazda nie wymaga
energii, a więc koń się nie męczy ��
Wydawałeś się bardziej obeznany z fizyką.
Ale też własnie o to chodzi.
Tarcie w łożyskach - bliżej nieznane.
Opory opon - nieznane. Opory drogi - nieznane.

I nie wiadomo jak cięzki wóz może koń pociągnąc, pomijając już różnice
między końmi.

A pod ostrą górkę w/w opory nadal nieznane, ale składowa grawitacji
przewyższa je znacznie. I to jest główny składnik w wymaganej sile
pociągowej.

J.
J.F
2024-07-25 10:12:03 UTC
Permalink
Post by Robert Tomasik
Post by J.F
"Umyślne dopuszczenie przez turystów jadących powozem do wyrządzenia
koniom bólu lub cierpienia, związanych z ich nadmiernym
wyeksploatowaniem, stanowi przestępstwo znęcania się nad zwierzęciem w
rozumieniu art. 35 ust. 1a w zw. z art. 6 ust. 1a i 2 ustawy o
ochronie zwierząt (t.j. Dz.U. z 2017 r., poz. 1840). "
Kto chce, niech doczyta.
Bo wiedza, ile ludzi może pociągnąć dany konkretny koń jest tak
powszechnie znana, że oczywiście nawet dzieci powinny to wiedzieć.
No ale koń "sie położył", to chyba o czyms swiadczy.

A turysci ... no nie wiem - powinni wysiąść i zażądać zwrotu
pieniędzy, czy zagonić woźnićę do ciągnięcia razem z koniem :-)
Post by Robert Tomasik
Generalnie zrobiła się bezsensowna nagonka ze strony różnych organizacji
prozwierzęcych. Problem w tym, że nikt nie określił jaki ciężar wozu
jest w stanie pociągnąć dany konkretny koń. Zależy to od szeregu
trudnych do ocenienia czynników. Począwszy od ciężaru samych turystów,
poprzez stan łożyskowania wozu, poprzez opory toczne (stan nawierzchni,
ogumienie itp.),
Na płaskiej drodze owszem, ale tam jest pod górę - spora część siły
to po prostu składowa siły grawitacji, powtarzalna.
Post by Robert Tomasik
do warunków pogodowych, czy wreszcie chwilowej
dyspozycji danego zwierzaka.
No i samego konia - bo pewnie są różnice między nimi.
W dodatku nie ma prostej metody pomiaru tego.

A w dalszej konsekwencji - zabronić zawodów sportowych?
Bo to jakies wykorzystywanie zawodników :-)
Post by Robert Tomasik
Tego nie da się jakoś szczegółowo określić.
Nawet, jak ciągnący wóz koń padnie, to nadal nie wiadomo, czy to wynik
przeciążenia, czy jakiejś chwilowej i trudnej do przewidzenia przyczyny.
Ponieważ sądy (i w ogóle organa ścigania) nie są specjalnie skore do
ścigania karnego samych górali (woźnicy),
No ba - organy są z Podhala, sędziowie z Podhala :-)
Post by Robert Tomasik
to organizacje prozwierzęce
zaczęły różne akcje pośrednie. Jedną z nich jest "atakowanie" turystów
na różne sposoby. Straszenie odpowiedzialnością karną (która moim
zdaniem jest niedorzeczna), ale również nagonki medialne w postaci
dzieci na wózkach inwalidzkich, które jadą tam gdzie turyści na
bryczkach. Aż dziw, że buduje się system przewozu niepełnosprawnych
finansowany ze środków publicznych i nie wymusza celem zmniejszenia
śladu węglowego, by pomykali tymi wózkami sami.
Ale są przeciez i zawody dla wózkarzy.
Niektórzy widać lubia jeżdzić, tak jak inni lubią biegać :-)
Post by Robert Tomasik
Aż się dziwię, że przez tyle tysięcy lat ludzie konno jeździli, a nie
chodzili pieszo.
Czasy były inne.
Ludzi nie szanowano, ale konia jednak szanowano, bo drogi :-P

Poza tym na koniu to sobie jeździł pan szlachcic, czy kowboj.
U nas chlop siedział na wozie lub szedł obok konia.
Post by Robert Tomasik
Musiał Łukasiewicz ropę naftową zdestylować, żeby
ludzkość zrozumiała, jaką krzywdę koniom robi. Taki szczegół, że górale
trzymają konie nie z miłości do nich, tylko jako zwierzęta pociągowe i
że jeśli zabronimy im zarabiania w ten sposób, to po prostu sprzedadzą
je do ubojni już obrońcom praw zwierząt umyka.
Ale potem ubojnie zbanrutują i dobrze :-P
Post by Robert Tomasik
Górale korzystający z koni nie są samobójcami i w swoim dobrze pojętym
interesie =tych koni nie przeciążają. Oczywiście nikt nie jest doskonały
i pewnie mogą się zdarzyć jakieś błędy, ale przedstawianie wszystkich
górali i korzystających z bryczek turystów jako morderców koni sensu na
dłuższą metę nie ma. Temat chwytliwy, ale warto się zastanowić nad
skutkami. Zastąpienie bryczek MELEXami koniom nie pomoże. A przejażdżka
bryczką jest po prostu jakąś tam atrakcją dla turystów.
Melexem też by była. Poza tym można otworzyc drogę, to sami sobie
wjadą, swoimi samochodami :-P

J.
PD
2024-07-24 21:29:48 UTC
Permalink
Post by J.F
Post by PD
Post by io
Post by PD
Post by Marcin Debowski
https://www.rp.pl/prawo-karne/art40845571-turysta-przygarnal-wystraszonego-kota-teraz-grozi-mu-proces-o-przywlaszczenie-mienia
[...]
Trochę ciężko mi się odnieść do tego co"ja bym zrobił". Bo nic bym nie
zrobił. Wogóle kota bym nie brał. Raz, że raczej dorosły a
przynajmniej wyrośnięty (właścicielka twierdzi, że on z tych
wałęsających się) i żadnej pomocy nie potrzebuje. Dwa - w zabudowie
się wałęsa więc duża szansa że czyjś.
Więc jakbyś Ty się tak tłumaczył to nie należało by Ciebie
usprawiedliwiać, ale dla kogoś innego, kto np na kotach nie zna się, to
może być bardzo dobre tłumaczenie.
Przed kim i dlaczego miał bym się tłumaczyć z tego, że nie wziąłem kota?
Jakby kot był zagrożony, to ... no nie, chyba jeszcze nie ma
obowiązku.
Ale jakby był cierpiący ...
https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1096468,znecanie-sie-nad-zwierzetami.html
"Umyślne dopuszczenie przez turystów jadących powozem do wyrządzenia
koniom bólu lub cierpienia, związanych z ich nadmiernym
wyeksploatowaniem, stanowi przestępstwo znęcania się nad zwierzęciem w
rozumieniu art. 35 ust. 1a w zw. z art. 6 ust. 1a i 2 ustawy o
ochronie zwierząt (t.j. Dz.U. z 2017 r., poz. 1840). "
Kto chce, niech doczyta.
Za to jakbys był np wójtem
https://www.prawo.pl/samorzad/gmina-musi-zapewnic-opieke-kotom-wolno-zyjacym,105949.html
Ciekawe, czy ma to związek z tym, że Prezes ma kota.
Czytujesz czasem artykuły z linków które zamieszczasz? :P Najpóźniejsza
ustawa na którą się powołują pochodzi z 2004. No dobra, nie uwalił bo ma
kota :P
Post by J.F
I ciekawe jeszcze na kogo się rozciąga.
Pracowników gminy? Tylko odpowiednich pracowników?
Prezesów spółdzielni mieszkaniowych? Administratorów budynków i
osiedli ?
Gmina ma się opiekować i dokarmiać dzikie koty. Dla mnie o tyle ważne,
że dokarmiam szczególnie zimą, a jak małe to i latem. U nas na
działkach. I generalnie są tacy, co krzywo na te dokarmianie patrzą. No
ale skoro gmina ma obowiązek, to przestępstwem raczej nie jest robienie
samemu tego, do czego prawo gminę zobowiązuje. Co z kolei umożliwia mi
tym krzywopatrzącym kazać uprzejmie wypierdalać ;)

PD
io
2024-07-26 17:00:09 UTC
Permalink
...
Post by J.F
Bezpieczniej więc kota nie zauważyć, albo być przekonanym, ze dobrze
mu, i sam wróci do domu :-)
No bo zwykle tak będzie. Kot wokół domu chodzi, pies zresztą też.
PD
2024-07-26 21:57:06 UTC
Permalink
Post by io
...
Post by J.F
Bezpieczniej więc kota nie zauważyć, albo być przekonanym, ze dobrze
mu, i sam wróci do domu :-)
No bo zwykle tak będzie. Kot wokół domu chodzi, pies zresztą też.
Pies to taki mityczny stworek, jak kulson - a przynajmniej taka jest
roberta narracja gdy ktoś jemu i jego formacji (nazywając po imieniu
wbrew odruchom wymiotnym - policji) pluje prosto w twarz.

PD
Marcin Debowski
2024-07-26 23:12:18 UTC
Permalink
Post by PD
Post by Marcin Debowski
Post by PD
Trochu babę rozumiem. Jak by mi mój kot zginął, dużo bym zrobił żeby go
odnaleźć, w szczególności upublicznienie wizerunku "nowego opiekuna" -
bezproblemowo. I w sumie, to chyba nawet dobrze zrobiła, że od razu z
policją poszła. Poszła by sama, to by ją na drzewo spuścili bo synek już
kotka pokochał, tym samym uprzedziła by że ktoś kotka szuka. Następnym
razem jak by już z policją poszła to by było "Siergiej z kotem?
Antychryst pod moim dachem?".
No sam mam 2 koty, ale nierasowe. Nie mają tez numerów seryjnych. Za to
jeden ma zachowania kompulsywne. Mam wątpliwości, co by tu mogła pomóc
policja poza wylegitymowaniem. Ale.... dałbym mimo wszystko wiekszy
kredyt nowym opiekunom, bo historia nie brzmi nieprawdopodobnie. Z
trzeciej strony, najprawdopdobniej polzałbym z tym kotem-znajdą na
policje, własnie żeby uniknąć podobnych cyrków. W depozycie sądowym by
go chyba nie zatrzymali. Tylko dziecku trzeba od razu wytłumaczyć, że
być może ten kot to nie na zawsze.
Moje też nie rasowe, ich wartość wynika z tego, że są moje - łażą po
okolicy, ale na noc zawsze wracają.
Argumentacja tych co wzięli trochu z dupy. Bo burza, alerty i stan
wyższej konieczności. Kot mroźną zimę bez problemu przetrwa "bez domu" a
co dopiero burzę latem. To tak jak kierowca złapany na podwójnym gazie,
Zależy jak ten kot wyglądał. Zalezy jakie mieli wcześniejsze
doświadczenia. Jakby to była jakiś młody, mały, skulony
gdzieś pod płotem, to ich reakcja nie była taka egzotyczna.
Post by PD
tłumaczący się w sądzie stanem wyższej konieczności bo po lekarstwo dla
dziecka do apteki jechał. Nie chodzi o wagę czynów, tylko sposób
tłumaczenia. W artykule stoi, że facet twierdzi że łaził po pobliskich
ulicach szukając kogoś kto szuka kota, na stronie internetowej miasta
Hel szukał kogoś komu zginął kot. W sumie, żul od motora Szreka też tak
mógł powiedzieć ;) I taka też dla mnie jest waga tych słów. A na Helu
nie ma weterynarzy u których można by sprawdzić, czy kot czipowany?
Nie wiem czy tak są wszyscy otwarci 24/7 i czy delikwent w ogóle wtedy
wiedział, że zwierzęta w Polsce się czipuje. Mógł się dowiedzieć potem.
Post by PD
Dlaczego dopiero po powrocie do warszawy, wyjeździe za granicę i
powrocie z zagranicy "chciał czipa sprawdzić", zaraz po tym jak policja
do niego zapukała.
Powiedzmy, że rozumiem co chcesz powiedzieć, ale MZ bez bardziej
szczegółowego opisu okoliczności to można tłumaczyć i tak i tak.
Post by PD
Trochę ciężko mi się odnieść do tego co"ja bym zrobił". Bo nic bym nie
zrobił. Wogóle kota bym nie brał. Raz, że raczej dorosły a przynajmniej
wyrośnięty (właścicielka twierdzi, że on z tych wałęsających się) i
żadnej pomocy nie potrzebuje. Dwa - w zabudowie się wałęsa więc duża
szansa że czyjś.
(Miaaaał) siedzieć wystraszony :) Nb. moich by obca osoba tak łatwo do
ręki nie wzięła, ale to są domowce i ludzi za dużo nie znają.
--
Marcin
Loading...