Post by Robert Tomasika potem dziwią się, że Policja zanim zacznie szukać, to kilka godzin
sprawdza, czy w szpitalu nie ma.
Akurat narzekamy, ze wcale nie szuka, w przypadkach gdy okoliczności
sugerują konieczność szybkiego szukania.
Częsty problem jest taki, że to, że trzeba szybko szukać okazuje się
dopiero, jak się znajdzie - czasem zwłoki. Weź pod uwagę taki Andrychów.
Nastolatka w środku miasta. Zdroworozsądkowo, jak nawet gdzieś straciła
przytomność, to ktoś zadzwoni. Wpadł byś na to, że leży w jakiejś
reklamie i umiera? Ba, czy byś tam szukał, jakbyś szukał? To naprawdę
nie było oczywiste. Tam problemem był oto, że nie szukano, a nie to, ze
nie znaleziono, bop jak znam tego typu akcje, to naprawdę szanse były
niewielkie.
Poderwane siły raczej kierowano by w jakieś zarośla, laski, krzaki,
piwnice, czy nie wiem, co oni tam jeszcze mają z tego typu obiektów.
Jakiś wielkopowierzchniowy sklep, czy parking przed nim, to naprawdę nie
jest miejsce, gdzie bym się spodziewał, że może niezaopiekowanie
wymagające pilnej pomocy dziecko leży. Tak, wiem, że wszyscy znawcy z
góry wiedzieli, ze należało przeszukiwać wolnostojące reklamy na
klombach. Ale podejdź do tego zdroworozsądkowo.
Albo, że najpierw pare godzin, to wam zajmuje wypelnianie dlugiego
formularza i czekanie.
Ten formularz ma kilka stron, ale to się na komputerze wypełnia. Jak
zgłaszający jest ogarnięty i nie musi co chwila dopytywać kogoś o dane,
to powiedzmy w góra 30 minut się to ogarnie. Jeszcze zależy od poziomu,
bo czasem się więcej tych papierów robi, a czasem mniej. Natomiast jest
to o tyle potrzebne, że na tej podstawie osoba poszukiwana znajduje się
w systemie i gdyby ją gdzieś legitymowano, albo znaleziono jakieś n/n
zwłoki, to ułatwi to koordynację.
Poza tym czyż nie mówiłes, ze jeden może szukać, a drugi telefonować ?
Oczywiście. Tylko mogłoby szukać dwóch :-) Przy czym ja po prostu staram
się nakreślić, jak to w praktyce działa, a nie potępiam szpitala, że na
telefon nie chce danych udzielać. Choć jak teraz myślę, to spięcie
szpitali, pogotowia i straży miejskich w jeden system, do którego wrzuca
się "legitymowane" osoby tak, by sprawdzając legitymowania (Policja ma
taki system) dało się wyłowić, że któraś służba miała ostatnio kontakt z
delikwentem, to nie jest zły pomysł. Tu nie trzeba jakiś danych wielkich.
Rejestracja w SOR wysyła Imię, Nazwisko i datę urodzenia (nie PESEL, bo
bywają obcokrajowcy) z informacją, że był. Nic więcej. Jak odpytując
system zobaczę, że poszukiwany kilka godzin temu był na SOR, to już
pojadę tam osobiście, albo kogoś wyślę, by dopytać o co chodzi. We
wtorek szukaliśmy człowieka po całym mieście. Dorosły. Mający problemy z
alkoholem, więc wszyscy po melinach szukali. Rodzina zgłosiła we wtorek,
choć wyszedł w sobotę, ale mu się zdarzało. I po powiedzmy dwóch
godzinach patrol pojechał do szpitala, by ustalić obrażenia z wypadku
zupełnie innej osoby. Zapytali. Gość leżał na Kardiologii Inwazyjnej, bo
w sobotę przyszedł do szpitala sam i stwierdzili rozległy zawał. Nie
wnikałem, czemu nie powiadomił nikt rodziny.
Post by Robert TomasikA nawet inne kraje. Najbliżej alternatywny mamy na Słowacji :-)
Nie wiem czy jest zwyczaj szukania wolnego szpitala na Słowacji,
ale w innych miastach to się zdarza.
Ja to oczywiście zażartowałem. nie podrzucamy - chyba - pacjentów
Słowakom jeszcze. Jeszcze nie dawno nie było u nas kilku
specjalistycznych oddziałów i podrzucaliśmy sąsiednim powiatom nagłe
przypadki okulistyczne oraz psychiatryczne. Te akurat u nas otwarli.
Podejrzewam jednak, że jest szereg innych wąskich specjalizacji. Tylko,
ze to w sposób nagły pewnie bywa sporadycznie potrzebne. O ile
uszkodzenie oka w jakimś wypadku się zdarza, to powiedzmy nefrolog
pewnie niespecjalnie często.
--
(~) Robert Tomasik