J.F
2024-11-08 09:23:38 UTC
Odpowiedz
Permalink"
Ta sprawa początkowo wydawała się błaha. 19 czerwca 2022 r. do oficera
dyżurnego policji w Zakopanem przychodzi młoda kobieta. Oksana Z.
zgłasza w komendzie, że jest matką 3-letniego wówczas dziecka, nad
którym wraz z byłym mężem sprawuje naprzemienną opiekę. Dziewczynka w
tym czasie była u swojego ojca. Oksana Z. zgłasza, że jej były mąż
przetrzymuje w mieszkaniu cenną zabawkę — warty około 500 zł
samochodzik akumulatorowy i jednocześnie okazuje dyżurnemu dokument,
który świadczy, że to ona jest właścicielem przedmiotu.
para policjantów jedzie do mieszkania byłego partnera kobiety. Gdy
pukają do drzwi, otwiera im właściciel. Ma córkę na rękach. W
mieszkaniu są inne osoby, trwa spotkanie towarzyskie. Policjanci
tłumaczą, że przyjechali po zabawkę. Nawiązuje się wymiana zdań. W jej
trakcie policjantka dowodząca dwuosobowym zespołem wyczuwa w oddechu
mężczyzny woń alkoholu. Pyta więc mężczyzny czy ten go spożywał.
W odpowiedzi słyszy, że mężczyzna wypił drinka, bo zaprosił znajomych
na spotkanie. Wówczas policjantka prosi, by ten dmuchnął w alkomat i
poddał się tym samym badaniu, które określi zawartość alkoholu w jego
organizmie. Mężczyzna odmawia. Na miejsce dojeżdża jego była żona.
Mężczyzna oddaje jej córkę, a kobieta wchodzi do mieszkania, by ubrać
dziewczynkę, ale wtedy ten informuje policjantów, że nie życzy sobie,
by przebywała ona w środku.
Policjanci wówczas też wchodzą do mieszkania.
Rozmowa znów wraca na temat badania alkomatem. Mężczyzna odmawia.
Wówczas po raz pierwszy informuje przybyłych na miejsce policjantów,
że jest prokuratorem i uważa, że muszą mieć oni zgodę jego
przełożonego z prokuratury, by przeprowadzić takie badanie.
Policjantka twierdzi, że w przypadku gdy opiekuje się on małym
dzieckiem, ten przepis nie obowiązuje. Tłumaczy, że chce tylko upewnić
się, że stan mężczyzny jest na tyle dobry, że może on bezpiecznie
zajmować się dziewczynką. Jej rozmówca dalej odmawia badania
alkomatem. Wówczas policjantka tłumaczy, że będzie zmuszona przewieźć
go do szpitala na badanie krwi, z którego wyjdzie, jaki jest poziom
alkoholu w jego organizmie i czy nie ma tam śladów innych substancji
odurzających.
Wówczas mężczyzna, w którego domu trwa interwencja, zgadza się
dmuchnąć w alkomat. Niestety po chwili okazuje się, że patrol tego
urządzenie nie ma ze sobą w radiowozie.
Na miejsce wzywany jest więc drugi policyjny zespół. Dowozi on
alkomat. Badanie wykazuje 0,17 mg/l w pierwszym badaniu i 0,14 mg/l w
drugim pomiarze. To oznacza, że w wydychanym powietrzu mężczyzna ma
około 0,3 promila alkoholu. Badanie było wykonane kilkadziesiąt minut
po przybyciu policjantów na miejsce. Wówczas interwencja się kończy.
Mężczyzna niedługo później robi swoje własne zgłoszenie. Wskazuje w
nim na przestępstwa, których jego zdaniem dopuściła się była żona
oraz... interweniujący policjanci. Zarzuca im początkowo naruszenie
miru domowego, przekroczenie uprawnień, bezprawne zmuszenie do badania
alkomatem, a nawet sugeruje, że w trakcie ich interwencji z jego domu
zniknęły cenne przedmioty.
Rozprawa rusza w lutym br. Prowadzi ją zakopiański sędzia Janusz
Knapczyk. Proces jest dosyć szybki. Dziewięć rozpraw w lutym i
kwietniu. Dowody to przesłuchania świadków, nagrania z policyjnych
kamer. Ostatecznie w czerwcu zapada wyrok.
Wobec funkcjonariuszki Pauliny S. sąd uznał, że przekroczyła swoje
uprawniania, ale warunkowo umorzył postępowanie na okres 2 lat próby.
Zasądził jednak, że policjantka musi zapłacić 1 tys. zł na rzecz
Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym; 3 tys. zł na rzecz pokrzywdzonego
prokuratora. Sąd obciążył też funkcjonariuszkę 4 tys. zł kosztów
sądowych i 4 tys. zł, jakie ma zapłacić prokuratorowi, który w tej
sprawie wynajął sobie prawnika. Jej łączne koszty to więc 12 tys. zł
Wobec drugiego policjanta, który był w czerwcu 2022 r. na interwencji
w domu prokuratora, sędzia postępowanie umorzył. Tym razem
bezwarunkowo. Adrian S. nie musi też zapłacić ani grosza. Koszty
sądowe w jego przypadku przejęło na siebie państwo.
Sędzia Knapczyk w uzasadnieniu wyroku, do którego dotarł Onet,
wyjaśnia, że policjanci w obecnych czasach nadużywają argumentu, że
ktoś pod wpływem alkoholu nie może sprawować opieki nad dzieckiem.
Zdaniem sędziego to natomiast nie jest oczywiste. Sędzia uważa, że
policjanci coraz częściej przyjmują jednak takie błędne założenie, bo
boją się m.in. oskarżenia później przez dziennikarzy, że nie byli
wystarczająco stanowczy.
Co ciekawe, w wyroku nie ma żadnej wzmianki o tym, że poszkodowany
jest prokuratorem. Sędzia uważa, że podobne zmuszanie kogokolwiek
innego do poddania się badaniu alkomatem też byłyby przekroczeniem
uprawnień.
Wyrok jest nieprawomocny. Odwołały się od niego obie strony.
Policjantka twierdzi, że jest on niesprawiedliwy. Prokurator
oskarżający funkcjonariuszkę z ramienia Prokuratury Okręgowej w Nowym
Sączu oraz prokurator, w którego mieszkaniu odbyła się interwencja,
uważają, że wyrok jest zbyt łagodny. Obaj domagają się jego
zaostrzenia."
A może powinniem zatytułować "co wolno wojewodzie ..." ?
To gdzie jest przepis, że opieki nad dzieckiem nie można sprawować w
stanie nietrzeźwości ?
Jak to z tymi kosztami sądowymi?
Oskarżonych dwoje, jeden uniewinniony.
Ten uniewinniony to za "usługę sądową" płacić oczywiscie nie powinien,
za swojego adwokata powinien dostać zwrot,
ale co z prawnikiem skarżącego?
Uniewinniony oczywiscie też mu płacic nie powinien, ale kto powinien?
P.S. Kamery mundurowe już takie powszechne ?
J.